Aleja jak marzenie – 11/12 2017 – Gazeta Namysłowska Nr 8 (99) 2017

Na początku bieżącego roku gościliśmy Państwa na stronach Gazety Namysłowskiej w związku z rozpoczęciem działalności przez Stowarzyszenie Nasz Smogorzów. Dziś, w rocznicę rejestracji, jesteśmy świadkami niecodziennego przedsięwzięcia, jakiego dokonało Wasze stowarzyszenie – sprawiliście sobie tym samym ładny prezent!

Jerzy Wierzchowski: Opolski sąd zarejestrował Stowarzyszenie Nasz Smogorzów w dniu 6 grudnia ubiegłego roku, a my właśnie teraz kończymy prace nad realizacją naszego projektu. Teraz możemy powiedzieć, że marzenia się spełniają.

Proszę coś więcej powiedzieć o tym marzeniu.

JW: Ze Smogorzowa w kierunku Widawy i dalej do Krzykowa i Objazdy prowadzi niezwykle urocza polna droga, w części obsadzona drzewami. Na dawnych, przedwojennych mapach tych terenów droga ta łączyła Smogorzów ze „Smogorzowskim młynem wodnym”, który funkcjonował na Widawie. Czas zrobił swoje, z młyna pozostały ledwie widoczne fundamenty, a droga straciła swe dawne znaczenie komunikacyjne. Jej wyboje i liczne wielkie kałuże mogły pokonać jedynie ciągniki rolników, uprawiających przyległe pola. Od wielu lat zastanawiałem się, jakim sposobem drogę tę można przywrócić do życia.

W końcu 2015 roku nadarzyła się okazja. Opracowywaliśmy Plan Odnowy Miejscowości Smogorzów, który został oficjalnym dokumentem naszej gminy, gdy na początku 2016 roku rada miejska przyjęła stosowną uchwałę. W tym planie przewidujemy utworzenie trasy pieszo-rowerowej, przebiegającej tą drogą. Następnie, w lipcu 2016 podjąłem próbę wcielenia pomysłu w życie, która jednak przeszła niezauważona – zgłosiłem projekt utworzenia trasy pieszo-rowerowej nazwanej „Szlakiem Biskupów Smogorzowskich”. Władze gminy zbierały wówczas pomysły dla opracowywanego właśnie ”Lokalnego programu rewitalizacji dla gminy Namysłów”.

Kolejne podejście okazało się skuteczne, bo bardziej przygotowane. Przede wszystkim mieliśmy już zarejestrowane stowarzyszenie z osobowością prawną, co jest niezbędnym warunkiem ubiegania się o pieniądze. Jeszcze wcześniej, bo miesiąc przed rejestracją, brałem udział w warsztatach prowadzonych w Opolu przez wykładowców Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu. Udział w kursie zaproponowały władze gminy kilku sołectwom, ale jedynie Smogorzów wziął w nich udział.

Gdy wiosną tego roku Urząd Marszałkowski Województwa Opolskiego ogłosił konkurs na zagospodarowanie terenów wiejskich, projekt w zasadzie był już gotowy. Wraz z panem Tomaszem Korzeniem z Urzędu Gminy Namysłów opracowaliśmy i zgłosiliśmy projekt odtworzenia alei dębowo – jabłoniowej na drodze Smogorzów – Krzyków na odcinku 1.200 metrów. Marzenia stały się realne z chwilą ogłoszenia wyników konkursu – nasz projekt w województwie zdobył drugie miejsce i nagrodę wysokości 30.000 zł na jego realizację! Nasza radość była ogromna!

I teraz nastąpił chyba trudniejszy etap?

JW: To prawda, znacznie odbiegający od wyobrażeń, zwłaszcza dla nowicjuszy.

Skutek jest jednak naprawdę imponujący. Jak do niego dochodziło?

JW: Dziękujemy za taką ocenę. Mamy wielką satysfakcję z efektów naszej pracy. Działaliśmy od początku września, w prawie każdą sobotę, w większych grupach. Co nie oznacza, że odpuszczaliśmy inne dni powszednie, choć wtedy prace wykonywaliśmy w 2 – 3 osoby.

Zadania projektu zostały podzielone na trzy grupy tematyczne, roboczo nazwane: drogową, stolarską i przyrodniczą. Część drogowa sprawiła najmniej problemów, choć nie obyło się bez komplikacji. Zamówiliśmy usługi dwóch firm: transportowej, dowożącej tłuczeń i drogowej, specjalizującej się w remontach gruntowych dróg wiejskich i układaniu na nich nawierzchni tłuczniowej. Początkowo planowaliśmy tylko łatanie dziur na drodze. Gdy zmieniliśmy koncepcję, to okazało się, że nie doszacowaliśmy ilości tłucznia. Na ratunek pospieszyła nam nasza sołtys, pani Wioleta Grzelak, przekazując 25 ton tego materiału, zakupionego z funduszu soleckiego. Taką samą ilością kruszywa poratowała nas też gmina. Te perturbacje były powodem tego, że nawierzchnię drogi wykonywaliśmy na raty, w dwóch terminach. Nawiązane przyjaźnie z szefami i pracownikami obu firm sprawiły, że zawirowania te nie były uciążliwe.

Częścią stolarską zajął się pan Maciej Mikołajczyk, właściciel firmy ”Stolarstwo ogólne”. Wyposażył trzy punkty widokowe alei w tablice informacyjne i meble parkowe, wykonane z bali modrzewiowych. Większą część tego wyposażenia przekazał na rzecz stowarzyszenia w formie darowizny.

Najbardziej pracochłonną była część przyrodnicza projektu. Na początek trzeba było wykosić pobocza i wyciąć część krzewów, które utrudniały przejezdność i te, które rosły w miejscach przyszłych nasadzeń. Pobocza należało jeszcze uprzątnąć z góry śmieci, gruzu i kamieni. Kamienie polne wykorzystaliśmy układając pryzmy, które stanowią schronienia dla drobnych zwierząt. Wycięliśmy też 3 okazałe obumierające drzewa czereśniowe. Nie usuwaliśmy zdrowych drzew innych gatunków, by wzbogacać bioróżnorodność alei. Rozmieściliśmy na drzewach alei 24 budki lęgowe dla ptaków. Posadziliśmy w części alei przylegającej do Smogorzowa 48 jabłoni trzech starych odmian. W szkółce drzew parkowych zakupiliśmy 42 dęby szypułkowe, którymi uzupełniliśmy braki w drzewostanie już rosnącym z drugiego końca alei.

Warto w tym miejscu powiedzieć, że na początku realizacji projektu, zaproszony dendrolog określił, że kilka rosnących na alei dębów liczy sobie ponad 150 lat, czyli mogą pamiętać Smogorzowską Katedrę – modrzewiowy kościółek, który spłonął w 1854 roku.

Ważną rzeczą była budowa naszych punktów widokowych, które nazwaliśmy stacjami. Po zerwaniu darni i wyrównaniu terenu piaskiem, ułożyliśmy matę ogrodniczą. Stację ograniczają belki podkładów kolejowych, a jej nawierzchnię stanowi drobny kamień ogrodowy. Potem rozmieściliśmy meble parkowe i tablice informacyjne.

Po tej relacji można odnieść wrażenie, że wszystko odbyło się planowo i bez większych problemów.

JW: Relacja to nie to samo, co codzienne zmaganie się z problemami. Było kilka zwrotnych momentów. Najważniejszy, to chyba ten, gdy na skutek nieporozumienia na naszym placu budowy pojawił się dodatkowy transport 25 ton tłucznia, ale, za który trzeba zapłacić, a nasz budżet był już wstępnie zaplanowany. Po naradzie zrewidowaliśmy dotychczasowe zamierzenia. Zrezygnowaliśmy z usług firmy, która miała nam posadzić jabłonie i dęby. Zaoszczędzone środki przeznaczyliśmy na zakup jeszcze większej ilości kruszywa, co pozwoliło znacznie poprawić jakość alejowej nawierzchni. A drzewa ostatecznie posadziliśmy sami. Nie ma tego złego…

Z perspektywy czasu, jak Pan ocenia całe przedsięwzięcie.

JW: Efekt jest widoczny i nie budzi wątpliwości. Mamy nadzieję, że przez długie lata efekt naszej pracy będzie służył mieszkańcom Smogorzowa i naszym gościom. Aleja stanowi swoiste zaproszenia do odwiedzenia naszej wsi dla mieszkańców Namysłowa i turystów odwiedzających Zalew Michalicki i ośrodek sportów konnych Jakubowicach. Mamy nadzieję, że w przyszłości droga ta będzie uzupełnieniem sieci ścieżek rowerowych, które mają powstać w przyszłym roku na szeregu dróg gminnych i powiatowych.

Aleja ma przede wszystkim służyć mieszkańcom Smogorzowa i spełniać ma rolę parku, którego nie mamy. Mam nadzieję, że odnowiona droga przywróci dawne związki wsi z Widawą. Trzeba jeszcze wspomnieć aspekt edukacyjny. Na stacjach są rozmieszczone plansze informujące o historii Smogorzowa i mówiące o zagadnieniach związanych z ochroną przyrody.

Wspólna praca na pewno zintegrowała mieszkańców.

JW: Mam wrażenie, że to największy zysk. Na początku były głosy, że to przedsięwzięcie nie ma szans na powodzenie. Ostatecznie wyłoniła się grupa, niekoniecznie członków naszego stowarzyszenia, która pracowała na alei z pełnym poświęceniem. Jako kierownik projektu mogę powiedzieć, że zawsze mogłem liczyć na pomoc i doradztwo ze strony osób, które wcześniej wymieniałem oraz pana Jacka Grzelaka, pana Zbyszka Wawrzyniaka i jego brata Zenona, pana Andrzeja Walocha czy mojej żony. Pomocą też służyły osoby, które początkowo wątpiły w naszą skuteczność. W działania na alei zaangażowanych było ponad 40 osób, nie tylko ze Smogorzowa.

A były też jakieś niepowodzenia, rozczarowania?

JW: W imieniu naszego stowarzyszenia prowadzę stronę na Facebooku, gdzie informowałem na bieżąco o postępie prac i planach wspólnych działań. Choć odbiorcami tych wiadomości są głównie młodzież i kobiety, w obu tych grupach Internet nie udowodnił swej mocy sprawczej. Zwłaszcza wśród młodych ludzi poza jednym wyjątkiem, nie było pozytywnego odzewu na zaproszenie do wspólnych działań. Przyznam, że byłem tym zaskoczony. Choć muszę przyznać, że i młodzież pracowała z nami na alei. Za sprawą pana Tomasza Wołczańskiego, prezesa naszego stowarzyszenia i jednocześnie dyrektora szkoły, w sadzeniu dębów wzięli udział uczniowie starszych klas.

Z drugiej strony wieści o naszych działaniach rozeszły się bardzo szeroko. Aleję wizytowali: burmistrz Julian Kruszyński, burmistrz Rafał Nowowiejski (dwukrotnie) i wielokrotnie pracownicy urzędu gminy. Redaktor Namysłów-Fakty poprosił o informacje i fotografie z naszych działań i opublikował je na swojej stronie. Mówił o nas portal Namysłowianie.pl. Odwiedziła nas pani Osadkowska. Podzieliła się z nami kilkoma pomysłami, w których Smogorzów był brany pod uwagę – mamy nadzieję na dalsze rozmowy.

Projekt dobiega końca. Czy macie Państwo kolejne pomysły do realizacji?

JW: Choć projekt się kończy, to aleja na bieżąco będzie wymagała opieki. Formalnie projekt zakończyliśmy, wysyłając sprawozdanie z jego realizacji. I tutaj musimy się pochwalić, bo nasz wkład w pracy ludzi, sprzętu i darowizn na rzecz projektu łącznie wyniósł blisko 20.000 zł. Wraz z nagrodą zainwestowaliśmy więc w naszą aleję prawie 50.000 zł. I jest tego efekt.

A jeśli chodzi o dalsze plany to na razie musimy pomyśleć o odpoczynku. Zaraz potem, w ramach działającego w stowarzyszeniu koła historycznego, chcemy zebrać od mieszkańców relacje, pamiątki, fotografie związane z dawnym Smogorzowem. Myślimy o odbudowie pomnika upamiętniającego mieszkańców Smogorzowa poległych w I Wojnie Światowej. Na właściwą oprawę czeka też źródełko świętej Jadwigi. Mamy nadzieję, że władze gminy pomogą nam w odzyskaniu zaniedbanego skweru z pozostałościami fontanny, niegdyś reprezentacyjnego miejsca naszej wsi. Chcielibyśmy, by to miejsce odzyskało dawny blask. Czeka na nas też grota smogorzowskiego smoka. Pomysłów jest znacznie więcej, ale niektóre z nich mają być niespodzianką.

Obecnie cieszy nas fakt nadania naszej nowej ulicy nazwy „ Jana Długosza”. Kronikarz ten rozsławił Smogorzów pisząc, że w naszej wsi zostało założone pierwsze śląskie biskupstwo. Mamy nadzieję, że w przyszłym roku zmotoryzowani turyści będą też mogli skorzystać z nowego parkingu przy naszym kościele parafialnym, noszącym miano Perły Opolszczyzny.
Planów mamy sporo. Najbardziej cieszy to, że z roku na rok oblicze Smogorzowa pięknieje. Procentują wspólne wysiłki samorządu sołeckiego, władz gminy i Stowarzyszenia Nasz Smogorzów. Zachęcam inne wsie, by skorzystały z naszych doświadczeń.

 

  1. Pobierz artykuł w formie PDF
  2. Zobacz pełne wydanie Gazety Namysłowskiej

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *